Dbanie o włosy to naprawdę temat rzeka i pisać o ich pielęgnacji można bez końca. Dla mnie to temat dość ważny, bo od ponad roku dbam lepiej o moje włosy, świadomie wybierając kosmetyki na podstawie ich składów i dopasowania do moich potrzeb, a nie na chybił trafił w drogerii. Włosy mam raczej zdrowe, nigdy nie były farbowane, za to co jakiś czas używam prostownicy, przez co szczególnie od ucha w dół są nieco wysuszone. A że jakiś czas temu zaczęły mi wypadać w większej ilości postanowiłam kupić dwa produkty marki Matrix z linii Fiberstrong. Szampon był wyborem oczywistym, a zamiast tradycyjnej odżywki, jakich mam w domu kilka, wybrałam krem, którego używa się po myciu włosów, bez potrzeby spłukiwania. Tak oto prezentuje się ten zestaw.

 

 

 

Witajcie:)

Dziś druga część z cyklu Kosmetyczna ekonomia. Troszkę o różnym zastosowaniu kosmetyków i o sprawdzeniu ich przed zakupem pełnowymiarowego opakowania.   Zapraszam do lektury.

Witajcie

Na pewno każdy z Was zna aloes. Nasze mamy i babcie często miały go w doniczkach, choć spełniał raczej funkcje ozdobne, a nie użytkowe. Dziś natomiast przeżywa prawdziwy come back. Jego sok ma właściwości naprawdę imponujące. Spożywany regularnie poprawia trawienie, ułatwia odchudzanie, wspomaga układ odpornościowy, działa przeczyszczająco, a na dodatek zawiera mnóstwo witamin. Natomiast stosowany zewnętrznie działa bakteriobójczo, przeciwświądowo, łagodzi zranione miejsca, nawilża, zwiększa elastyczność skóry. To tylko kilka przykładów, więcej o aloesie możecie sobie poczytać na różnych stronach internetowych. Ja chciałabym Wam przedstawić kilka sposobów na wykorzystanie jego soku w pielęgnacji ciała i włosów.

 

 

 

Oleje są wykorzystywane w pielęgnacji ciała i włosów od naprawdę zamierzchłych czasów. Wydaje mi się, że w naszej kulturze nie są one tak doceniane i powszechnie stosowane jak w innych, np. arabskich. A szkoda. Bo oleje, oprócz oczywistych zastosowań spożywczych, wspaniale nadają się do pielęgnacji. Zapraszam na przegląd właściwości i zastosowań kosmetycznych oleju z orzechów włoskich. Plus moje pomysły na jego wykorzystanie.

 

 

Jestem ogromna fanką żeli pod prysznic:)  Mam zawsze w zapasie 8-10 butelek i uwielbiam kupować kolejne:) To zdecydowanie jedna z moich kosmetycznych słabości, ale na szczęście dość szybko je zużywam więc nie mam wyrzutów sumienia, że kupuje rzeczy niepotrzebne.. Obecnie moja kolekcja liczy 13 sztuk, ale dziś chcę Wam przedstawić dość mało znane i trudno dostępne żele Le Petit Olivier. Nie spotkałam ich w żadnej drogerii, swoje zamówiłam w Merlinie, są też dostępne na allegro i w innych sklepach  internetowych. Skusił mnie ich przyjazny skład i obietnica pięknych zapachów. Jak się spisują w praktyce? Zapraszam na recenzję.