HYDROLAT Z DZIKIEJ MALWY OD MYDŁO STACJI

O hydrolatach napisano już naprawdę wiele, ale żadne słowa nie oddadzą ich działania. Niby subtelne i dla niektórych niewidoczne, ale tak potrzebne i ułatwiające nam życie! Spróbujcie rozsmarować serum na suchej twarzy..? Nieporównywalnie lepiej się to robi na buzi spryskanej hydrolatem! A gdy upał doskwiera i marzysz o orzeźwieniu? Zimny hydrolat z lodówki będzie jak wybawienie.

 hydrolat




Długo chodził za mną ten hydrolat, a że inne od Mydłostacji uwielbiam to w końcu się skusiłam. Troszkę zdziwił mnie fenoksyetanol w składzie jako konserwant, ale pocieszę Was, marka już go nie używa! Co prawda możecie jeszcze trafić na etykiety z nim właśnie i to w różnych hydrolatach, ale to tylko dlatego, że Mydłostacja miała duży zapas etykiet i żeby ich nie wyrzucać nadal są one w użyciu, z tym, że nazwa konserwantu jest najczęściej zamazana.


Od producenta:


Hydrolat z kwiatów dzikiej malwy to król emolientów. Zawartość śluzów sprawia, że na skórze pozostaje delikatna warstwa ochronna zapobiegająca utracie wilgoci przez co nasza skóra jest cały czas w optymalnym stanie nawilżenia. Hydrolat zawiera znaczne ilości substancji śluzowych, garbniki, flawonoidy, fitosterole, cukry (ramnozę, galaktozę), kwasy organiczne, pektyny (kwas galakturonowy, kwas glikuronowy), witaminę C, witaminy z grupy B, dużą ilość minerałów i niewielkie ilości olejku eterycznego. Stosując regularnie naszą malwę wspomagamy tworzenie się elastyny, dzięki czemu skóra jest jędrna i elastyczna. Hydrolat ma potwierdzone działanie przeciwzapalne, a poprzez wysoki udział flawonoidów i antocyjanów skutecznie łagodzi i koi podrażnienia skóry, pozostawiając miłe uczucie świeżości. Kolejny nasz ulubieniec wśród hydrolatów. Nadaje się do każdego rodzaju skóry- nawet wrażliwej i alergicznej. Z resztą… malwa mówi sama za siebie! Polecamy go skórze bardzo suchej, starszej, która szybko traci wodę oraz młodzieńczej ze względu na jego właściwości przeciwzapalne !




hydrolat z dzikiej malwy


Jak pisałam wcześniej hydrolaty Mydłostacji uwielbiam (malinka i róża to prawdziwe mistrzostwo), ale z tym się niestety nie dogadałam. Może to wina rzeczonego konserwantu właśnie? Zapach jest ciekawy, kwiatowy, dla mnie ładny. Sam atomizer rozpyla idealną mgiełkę produktu, ale...no właśnie... U mnie powoduje on szczypanie! I to dość mocne! Próbowałam się przekonać do niego, ale za każdym razem powtarzało się to samo więc hydrolat poszedł w świat. Ciekawa jestem bardzo czy to sam hydrolat tak wpływa na moją skórę, czy to ten konserwant. Bo nie powiem, szkoda mi bardzo, że się u mnie nie sprawdził gdyż liczyłam mocno na jego właściwości nawilżające i przeciwzapalne! Rzadko się zdarza, by hydrolat miał jednocześnie tak fajne właściwości i taką zawartość śluzów. Szkoda...szkoda....






Komentarze



zBLOGowani.pl

Copyright © na tropie piękna