NOWY CYKL - KOSMETYCZNA EKONOMIA CZ.1
Zdarzyło Wam się wyrzucić zwarzony krem, kupić przeterminowany podkład lub zapłacić za kosmetyk horrendalną kwotę, a za dwa dni zobaczyć go w promocji za poł ceny? Albo wyrzucić 100 zł na specyfik który Was uczulił lub okazał się bublem? Bo mi tak....:/ Za każdym razem, gdy mi się to przytrafi jestem wkurzona na siebie i myślę, że mogłam zrobić to czy tamto, żeby takiej sytuacji nie było. Tak wpadłam na pomysł stworzenia cyklu wpisów dotyczących zasad ekonomicznego kupowania i używania kosmetyków. Jeśli jesteście ciekawi co robić, by nie musieć rezygnować z ulubionych kosmetyków, a jednocześnie nie zbankrutować i nie złościć się na siebie za kolejny zwarzony krem, zapraszam na pierwszą część cyklu.
1. Przemyślane zakupy
Któż z nas nie zna tego uczucia, gdy wypatrzymy na sklepowej półce coś, co koniecznie, ale to koniecznie musimy mieć i bez zastanowienia wrzucamy to do koszyka:)? Bez bicia przyznam, że sama tak czasem robię, choć próbuję się tego oduczyć. Nie twierdzę, że takie spontaniczne zakupy są złe, bo często tak właśnie trafiamy na swoje kosmetyczne perełki. Ale jeśli twoja szafka na kosmetyki ledwo się domyka, a portfel wręcz odwrotnie - zaczyna świecić pustkami, warto poświęcić zakupom chwilę uwagi. Polecam zastosować się do kilku wskazówek:
- Przed wyjściem na zakupy zrób przegląd swoich zapasów. Jeśli masz w domu trzy płyny micelarne, to niepotrzebny Ci kolejny, nawet jeśli będzie w bardzo dobrej cenie. Zużywając przeciętnie jeden na miesiąc masz zapas na kolejne trzy miesiące, a w tym czasie będzie jeszcze wiele innych, fajnych promocji. Serio!:) Poza tym sprawdź, które produkty Ci się kończą i pomyśl czego brakuje, a czego możesz wkrótce potrzebować. Zapisz listę zakupów na kartce i spróbuj się jej trzymać:)
- Przejrzyj gazetki promocyjne z kilku sklepów. Jeżeli mieszkasz w dużym mieście, prawdopodobnie w okolicy znajdują się 2-3 drogerie czy apteki, czasem nawet więcej. Sprawdź obowiązujące w nich w danym czasie promocje. Gazetki promocyjne są dostępne w internecie, dodawane do gazet, często można je znaleźć w skrzynce pocztowej. Dzięki temu można naprawdę sporo zaoszczędzić bo ceny produktów wahają się o kilka-kilkanaście złotych. A jeśli mieszkasz w małym mieście lub na wsi i nie masz wyboru do jakiego sklepu się udać, może warto rozważyć zakupy internetowe? Wiele sklepów oferuje zakupy online, jedynym minusem jest tu konieczność doliczenia kosztów dostawy, ale i te można zminimalizować. Co jakiś czas urządzane są weekendy darmowej dostawy, można wybrać opcję dostawy z odbiorem na poczcie lub w kiosku Ruch-u, albo odbiór osobisty w punktach odbioru. Wtedy zakupy nadal będą tańsze niż w np. osiedlowej drogerii. Trzeba poszperać, ale można znaleźć naprawdę świetne oferty.
2. Przechowywanie kosmetyków.
Jeśli wyrzucam kosmetyk nie nadający się do użycia, tylko dlatego, że był źle przechowywany, mogę mieć pretensje tylko do siebie. Producenci często umieszczają na opakowaniach zapis jak dany produkt przechowywać i nie robią tego bez powodu. A jeżeli takiej informacji nie ma, lepiej poświęcić kilka minut i zasięgnąć informacji, by zminimalizować straty. O ile większość kosmetyków nie jest aż tak podatna na to w jakich warunkach są trzymane, to są również takie, które są pod tym względem bardzo "wrażliwe". Przedstawiam w skrócie jak przechowywać niektóre kosmetyki:
- perfumy - najlepiej trzymać je w chłodnym i koniecznie ciemnym miejscu, bez dostępu światła. Flakon stojący przez dłuższy czas na toaletce w pełnym świetle to nie jest dobry pomysł. Owszem, pięknie wyglądają te wszystkie fikuśne buteleczki, ale perfumy pod wpływem światła, czy wysokiej temperatury zwyczajnie się psują. Tracą kolor i swój piękny zapach, a zamiast tego mamy jakąś dziwną sfermentowaną woń. Lepiej więc schować je do szafki, a jeśli koniecznie chcesz je mieć na widoku trzymaj je w pudełku, w którym je kupiłaś. Jest tak samo eleganckie, a zabezpieczy perfumy choć w pewnym stopniu.
- kremy do twarzy - gorąca, wilgotna łazienka to nie jest miejsce dla naszych kremów. Szczególnie dotyczy to tych w słoiczkach, które podczas użycia narażone są na kontakt z powietrzem, wilgocią i zanieczyszczeniami. Wilgoć i wysoka temperatura, która tworzy się gdy np. bierzemy kąpiel, mogą sprawić, że kremy nam się zwarzą. Dlatego powinno się je przechowywać w suchym miejscu ze stałą temperaturą, gdyż jej zmiany niezbyt dobrze wpływają na konsystencję i składniki aktywne kremów. Jako, że sama się o tym przekonałam i musiałam wyrzucić swój ulubiony krem, teraz trzymam wszystkie delikatne specyfiki w szafce w sypialni. Niektóre kremy możemy przechowywać także lodówce. Dotyczy to kremów naturalnych, robionych ręcznie, z krótką datą ważności, ale także kremów pod oczy. Taki chłodny krem jeszcze lepiej pomoże zlikwidować poranną opuchliznę i odświeży skórę.
- oleje i olejki - wiele z nas lubi wykorzystywać olejki w pielęgnacji. Ale z ich przechowywaniem bywa różnie i tu najlepiej kierować się zaleceniami producenta. Niektóre oleje jak np. kokosowy pod wpływem temperatury zmieniają konsystencję. W większości źródeł na ten temat, które przejrzałam zaleca się trzymanie olei w suchym miejscu, szczelnie zamkniętych, bez dostępu światła słonecznego i w temperaturze pokojowej, o ile nie przekracza 25 stopni, lub opcjonalnie w lodówce. Są też takie oleje jak np. lniany, który nawet trzeba przechowywać w lodówce. Powiedziała mi o tym farmaceutka, przy zakupie tegoż oleju. I sama również wyciągnęła butelkę z lodówki, za co duży plus dla apteki, bo nie wszystkie przejmują się warunkami przechowywania sprzedawanych produktów. Ogólnie rzecz biorąc oleje nie lubią zbyt wysokich temperatur, wiele z nich traci wtedy swoje cenne właściwości, dlatego kierujmy się zapisem na opakowaniu lub sprawdźmy w internecie jak najlepiej dany olej przechowywać.
- żele pod prysznic, szampony, peelingi - to kosmetyki, które nie mają raczej specjalnych wymagań, nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się, aby któryś z nich się popsuł, mimo trzymania ich w łazience, ale może macie inne doświadczenia? Oczywiście trzeba je za każdym razem szczelnie zamknąć by uniknąć dostania się wilgoci, ale też przypadkowego wylania się kosmetyku.
To tyle w pierwszej części cyklu:) Mam nadzieję, że się Wam on spodoba i zapraszam na kolejną część w przyszłym tygodniu. Miłego dnia:)
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń