ŻEL DO DEMAKIJAŻU OCZU YVES ROCHER I ZASKOCZENIE W INGLOCIE

Całkiem niedawno i dość przypadkowo wpadł w  moje ręce produkt, którym zapewne w sklepie bym się nie zainteresowała. Mowa o żelu do demakijażu wrażliwych oczu od Yves Rocher. Jeśli jesteście ciekawi mojej opinii o nim, zapraszam do czytania.
 
 
 
żel do demakijażu oczu wrażliwych Yves Rocher
 


 
Do tej pory makijaż oczu zmywałam kultowym już płynem micelarnym Bioderma Sensibio. Niestety przy tej czynności ubywało mi płynu dość sporo, a że do najtańszych nie należy, postanowiłam poszukać zamiennika. Przypadkiem, przy okazji jakiejś wymiany na wizażu, zauważyłam u dziewczyny, z którą się wymieniałam ten żel i dobrałam sobie go do wymiany, nic o nim nie wiedząc. Jak się okazuje taki wybór w ciemno bywa doskonały:) Żel znajduje się w eleganckiej, różowej, zakręcanej butelce z grubego plastiku, o pojemności 150 ml. Jakież było moje zdziwienie, gdy po odkręceniu nakrętki moim oczom ukazał się otwór wielki niczym krater! Kto to wymyślił się pytam...? Nie rozumiem, dlaczego nie dodano tu jakiegoś dozownika. Jest to niewątpliwie duża wada tego produktu, bo trzeba bardzo uważać, żeby nie wylać sobie pół butelki na raz.
 
 
 
żel do demakijażu oczu wrażliwych Yves Rocher
 
 
 
Gdy już się opanuje sztukę dozowania odpowiedniej ilości, pozostają już prawie same plusy:) Żel jest dość gęsty, przeźroczysty i bezzapachowy. Do tego zawiera tylko składniki pochodzenia roślinnego, nie ma w nim barwników, ani sztucznych dodatków.
 
 
 
żel do demakijażu oczu wrażliwych Yves Rocher
 
 
 
A co najważniejsze naprawdę świetnie sobie radzi ze zmywaniem makijażu. Co prawda nie używam kosmetyków wodoodpornych, więc nie wiem jak by się sprawdził w tym przypadku, ale zwykłe kosmetyki to dla niego pestka. Trzeba jedynie mocno zacisnąć powieki, bo potrafi zaszczypać. To kolejny mały minus, bo przecież żel jest przeznaczony do oczy wrażliwych więc szczypać nie powinien. Przykładam nasączony wacik do oka, trzymam chwilkę i przecieram, a po makijażu nie ma śladu. Nie trzeba trzeć, poprawiać ani naciągać delikatnej skóry powiek. To naprawdę jeden z niewielu produktów, którym się to udaje za pierwszym razem. Mimo, kilku wad to jeden z moich ulubionych kosmetyków do demakijażu, ale szukam dalej tego idealnego.
 
Jeśli macie taki swój idealny produkt do demakijażu, piszcie proszę w komentarzach:)

A na koniec małe zakupy w Inglocie:) Puder sypki, którego używam od lat, oraz limonkowy cień do powiek nr 343. Mam brązowe oczy więc limonka wraz z brązowym cieniem powinna ładnie wyglądać. Dawno nie robiłam zakupów w Inglocie i zostałam niemiło zaskoczona rachunkiem. Otóż za puder, który zawsze kupowałam za 39 zł zapłaciłam 45 zł, natomiast za cień okrągły zamiast 10 zł -12 zł. Hmm..dość duża różnica cenowa. Pewnie już jakiś czas temu zostało to wprowadzone, ale że dawno nic tam nie kupowałam to dopiero teraz się dowiedziałam. Cóż...Inglot wszedł na rynki światowe więc ceny też mamy coraz bardziej światowe, zostaje się tylko z tym pogodzić.



cień do powiek Inglot

 
 

Komentarze

Prześlij komentarz



zBLOGowani.pl

Copyright © na tropie piękna