ULUBIEŃCY WIOSNY

Hej:)

Lato za rogiem więc dziś ulubieńcy minionej wiosny:) W tym zestawieniu znalazły się kosmetyki zarówno do makijażu, jak i pielęgnacji, których najczęściej używałam w maju. Ciekawi? Zapraszam do oglądania:)

Zacznę może od makijażu bo znalazły się tutaj tylko dwa produkty. Pierwszy z nich to tusz do rzęs Wibo Volume Drama. Moim ostatnim ulubionym tuszem był Loreal Volume Fatale, ale ten bije go na głowę:) Szczoteczka jest dość duża więc trzeba uważać, żeby nie narobić sobie plam na powiekach, ale gdy już się opanuje sztukę jej używania to zostają same plusy. Tusz ma intensywny czarny kolor, szczoteczka nabiera odpowiednią ilość produktu, a włoski szczoteczki są delikatne dzięki czemu wnikają między rzęsy. No i ten efekt:)! Ładnie podkręcone, wydłużone i mega pogrubione rzęsy bez sklejania, za to pięknie rozdzielone. Nie osypuje się nawet po kilkunastu godzinach. Zostaje moim nowym ulubieńcem.

Kolejny produkt również jest marki Wibo, jest to pomada do brwi w odcieniu Blonde. Najpierw kupiłam kolor Soft brown, ale jest on bardzo ciemny i dawał nienaturalny efekt. Blonde jest troszę jaśniejszy, ale w takim ziemistym, szarawym odcieniu, mógłby być cieplejszy jak dla mnie, ale nie jest źle. Pomada ma dołączony mały pędzelek, który o dziwo dobrze się sprawdza. Można dzięki niej uzyskać naturalny, ładny wygląd brwi, które są odkreślone, a nie przerysowane. Utrzymuje się do zmycia. 

Jeśli chodzi o pielęgnację to w ubiegłym miesiącu szczególnie upodobałam sobie trzy produkty. Na początek oliwka do skórek i paznokci Victoria Vynn, którą widzicie na dwóch powyższych zdjęciach. To naprawdę świetny produkt! Przepięknie pachnie i jej używanie to sama przyjemność. Stoi na moim stoliku nocnym i codzienne smarowanie nią skórek to już mój wieczorny rytuał pielęgnacyjny. Skórki wokół paznokci są mięciutkie, nawilżone, łatwo je odsunąć patyczkiem i nie mam już tych suchych twardych skórek z boku paznokci. Warta uwagi!

Delikatna, różana pianka do mycia twarzy Nuxe to zupełnie przypadkowy zakup, a okazała się prawie strzałem w dziesiątkę. Pianka jest bardzo delikatna, usuwa sebum nagromadzone w trakcie nocy i jest bardzo wydajna. Używam jej już trzy miesiące i nadal jest jej sporo. A piekny zapach róż tylko uprzyjemnia stosowanie. Dobrze ją przetestowałam i jestem bardzo zadowolona, stąd jej udział w ulubieńcach. Po umyciu nią twarzy  buzia jest czysta i świeża, jedyny minus jest taki, że zawiera SLS i jednak pozostawia uczucie ściągnięcia:( Dlatego obecnie szukam czegoś z bardziej przyjaznym składem.

I na koniec krem o ładnym, naturalnym składzie, niezawodnym działaniu i filtrem UV, czyli idealny krem na lato. Mowa o kremie pod oczy Make me bio z marakują i zieloną herbatą oraz filtrem SPF 25. Zamówiłam go ponieważ filtr UV w kremach pod oczy to nadal nie jest częsta sprawa. Zamknięty jest w buteleczce airless, czyli tak jak lubię i ma bardzo delikatny zapach. Jak się spisał? Bardzo dobrze. Krem nawilża okolice pod oczami, zabezpiecza przed promieniowaniem, a dzięki zawartości zielonej herbaty i marakui ma działanie przeciwzmarszczkowe i antyoksydacyjne. jedyny minus jaki w nim widzę to fakt, że dość dług się wchłania i jest odrobinę lepki, gdy się go wklepuje. Ale mogę mu to wybaczyć, bo poza tym wszystko mi się w nim podoba.

I to już wszystkie moje wiosenne perełki. Polecam Wam szczerze wypróbowanie tych kosmetyków, u mnie spisały się świetnie! Może używałyście któregoś z nich? Dajcie znać w komentarzach.