ZASKAKUJĄCY HYDROLAT MAKOWY
O dzisiejszym bohaterze czyli hydrolacie makowym mam do powiedzenia niewiele, ale tym bardziej chciałam Wam o nim napisać:) Pokręcone co? Wobec tego hydrolatu z mojej ulubionej Mydlarni Cztery Szpaki miałam bardzo duże oczekiwania i oczami wyobraźni widziałam jak wspaniale się spisuje i zostaje moim ulubieńcem. Czy się tak stało? Zapraszam na krótki, acz zaskakujący post.
Hydrolat makowy.
Hydrolat makowy jest polecany w szczególności dla skóry wrażliwej i normalnej.
Działa łagodząco i kojąco – doskonale sprawdzi się w ciepłe i gorące
dni jako odświeżająca mgiełka. Posiada właściwości zmiękczające skórę,
działa przecizmarszczkowo.
Zawarte w hydrolacie makowym alkaloidy mają właściwości uspokajające.
Warto również mieć na uwadze, że nasza woda kwiatowa łagodzi
podrażnienia, zadrapania, koi rany.
INCI: papaver rhoea floral water, citric acid (0.2%) , sodium benzoate (0.2%), potassium sorbate (0.2%)
Hyrolat ten dostałam w paczce ambasadorskiej z bardzo fajniej drogerii z naturalnym asortymentem Plantuli. Zachęcam Was do zajrzenia tam gdyż można upolować świetne produkty w dobrych cenach, a dodatkowo macie pewność, że kupicie kosmetyk z dobrym składem. Nigdy wcześniej nie miałam hydrolatu makowego, zresztą jest to mało popularny produkt, ale że hydrolaty uwielbiam to bardzo się z niego ucieszyłam:) Troszkę mnie zniechęciły konserwanty w składzie, ale są one bezpieczne i w minimalnych ilościach więc przymknęłam na to oko. 100 ml produktu zamknięte jest w ślicznej butelce z ciemnoniebieskiego szkła, co bardzo mi się podoba. Rozpylacz działa bez zarzutu tworząc piękna, delikatna mgiełkę. Zapach jest dość mocny, wręcz duszący, ziołowy. Gdy popsikałam sobie obficie twarz musiałam na chwilę wyjść z łazienki żeby zaczerpnąć powietrza:) Nie jest to brzydki zapach, tylko po prostu zbyt mocny dla mojego nosa.
I doszliśmy do działania. A to akurat mocno mnie rozczarowało. Byłam nastawiona na kojące i nawilżające właściwości hydrolatu, liczyłam na uspokojenie cery i odświeżenie. A jak to wyszło w praktyce? Po pierwszych kilku użyciach czułam na twarzy lekkie pieczenie, a skóra była zaczerwieniona. Ale pomyślałam, że dam mu tydzień, może skóra się przyzwyczai i za jakiś czas przestanie tak reagować. Jednak im dłużej używałam było tylko gorzej. Pod koniec tygodnia, bodajże w piątym czy szóstym dniu umyłam twarz i jak zwykle użyłam hydrolatu i wtedy się zaczęło...skóra zrobiła się gorąca, czerwona jak burak, piekła i szczypała. Czym prędzej pobiegłam umyć twarz. Oj nie dla mnie ten hydrolat. Raczej nie jetem uczulona na mak jako taki, bo makowce zajadam aż miło, ale ewidentnie moja skóra go nie lubi. Zresztą pamiętajmy, że hydrolaty to jednak wody roślinne, a rośliny mimo, że naturalne potrafią pięknie uczulić i podrażnić.
Cóż mogę zatem powiedzieć..przy takiej obfitości przeróżnych hydrolatów jaką mamy obecnie na rynku nie ma co się przejmować, że jakiś zrobił nam kuku. Moja skóra nie musi tolerować wszystkich, mam kilka sprawdzonych i do nich zawsze wracam, co nie zmienia faktu, ze nadal chętnie będę próbować nowych. Mam teraz na oku hydrolat lipowy i zapewne zaopatrzę się w niego na nadchodzących targach Ekocuda. Jeśli chcecie poznać inne produktu tej marki to zapraszam do wpisu Naturalnie z Polski. Mydlarnia Cztery Szpaki. A jeśli ktoś z Was używał hydrolatu lipowego dajcie proszę znać jak się sprawdził i napiszcie mi koniecznie jakie są Wasze ulubione hydrolaty:)?
Komentarze
Prześlij komentarz