KREM NAWILŻAJĄCY KTÓRY SPEŁNIA OBIETNICE PRODUCENTA

Znacie to? Na etykiecie obietnice pisane złotymi literami, piękny wygląd jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a potem gorycz rozczarowania... Tak się niestety kończyła  większość moich przygód z kremami do twarzy. Nawilżenie...? Zerowe albo co najwyżej chwilowe. Młodszy wygląd...? Może na starych zdjęciach, ale na pewno nie po użyciu kremu. Szczerze mówiąc nie sądziłam, że znajdę krem, który spełni wszystkie obietnice producenta...aż do chwili kiedy kupiłam krem Bema. Długo czekał na swoją recenzję, ale chciałam być pewna, że moja opinia o nim się nie zmieni, i że nie wywinie mi numeru po jakimś czasie. Zużyłam półtora słoiczka i mam o nim konkretne zdanie.  Chodźcie poczytać o tym niepozornym maluchu.


krem nawilżający



Opis ze strony producenta:

Naturalny krem nawilżający Bemy, zapewnia skórze 24-godzinne nawilżenie. Kompleks składników odżywczych oraz ochronnych, jak aloes i filodendron, wzbogacony został olejkiem Pracaxi, który stanowi źródło kwasu behenowego, co sprzyja regeneracji skóry i przywraca jej prawidłową strukturę hydrolipidową. Dodatkowo krem ochrania skórę i głęboko ją zmiękcza.

Składniki aktywne:

  • Hydrolat z liści oczaru - działanie  antybakteryjne, ściągające, łagodzące, regenerujące i gojące podrażnioną cerę. Reguluje produkcję sebum, likwiduje wolne rodniki (opóźnia efekty starzenia się skóry), wzmacnia naczynka, zmniejsza zaczerwienienia; idealny dla cery naczynkowej, podrażnionej, a także trądzikowej czy tłustej
  • Ekstrat z rumianku pospolitego - Bogaty w witaminę C, zwalcza wolne rodniki, wzmacnia naczynia krwionośne, łagodzi i regeneruje
  • Olej ryżowy - regeneruje i odżywia, tworzy na powierzchni skóry warstwę ochronną (film), zatrzymując odparowywanie z niej wody, odmładza skórę (stymuluje procesy naprawcze skóry), zmniejsza zmarszczki, zawiera naturalne filtry UV
  • Olej sojowy - mocno nawilża i uelastycznia skórę, reguluje procesy wytwarzania się łoju, ma silne działanie antyoksydacyjne, opóźnia efekty starzenia, dostarcza duże ilości witaminy E
  • Wyciąg z korkowca amurskiego -  wykazuje działanie antybakteryjne i przeciwzapalne, tonizujące, łagodzące i przeciwbólowe. Zapobiega włóknieniu kolagenu, co za tym idzie, spowalnia procesy starzenia skóry, zapobiega wypadaniu włosów, pomaga zachować młodość i jędrność skóry. Sprzyja likwidacji rozstępów i blizn. Wspomaga gojenie ran, zmian trądzikowych, reguluje wydzielanie sebum, a w medycynie chińskiej wykorzystywany jest w leczeniu różnych chorób skórnych
  • Aloes - wykazuje silne właściwości lecznicze, przeciwbólowe, przeciwobrzękowe, oczyszczające i gojące. Idealnie nadaje się do skóry po depilacji z ranami czy poparzeniami a także przy otarciach czy siniakach lub nawet żylakach. Dodatkowo nawilża skórę, tonizuje ją i odżywia. 
INCI:
Hamamelis  Virginiana* Water, Chamomilla  Recutita *Flower Water, Aqua/Water, Cetearyl Alcohol, Propylheptyl Caprylate, Cetearyl Glucoside, Glycerin, Dicaprylyl Carbonate, Chamomilla Recutita*(Matricaria)Flower Water, Hamamelis Virginiana* (Witch Hazel)Water, Oryza Sativa (Rice)Germ Oil, Glycine Soja* (Soybean) Oil, Cocoglycerides, Potassium Cetyl Phosphate, Olea Europaea* (Olive) Fruit Oil, Phellodendron Amurense Bark Extract, Aloe Barbadensis* Leaf Extract, Hordeum Distichon (Barley)Extract, Vitis Vinifera* (Grape) Seed Oil, Santalum Album (Sandalwood) Extract, Pentaclethra Macroloba Seed Oil*, Benzyl Alcohol, Tocopherol, Glyceryl Caprylate, Citric Acid, Kaolin, Dehydroacetic Acid, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Parfum/Fragrance.



krem Bema



I co powiecie? Prawda, że skład wygląda imponująco? 

A teraz obietnice. I tutaj muszę podkreślić, że producent nie obiecuje nam gruszek na wierzbie, skóry jak pupa niemowlaka itd itp... obiecuje za to:

- 24 godzinne nawilżenie  - TAK
- regeneracja i przywrócenie równowagi hydrolipidowej  - TAK
- ochrona i zmiękczenie skóry  - TAK

Powiem Wam, że jest to najlepszy krem nawilżający jakiego dotąd używałam. Nawilżenie utrzymuje się naprawdę długo. Po jego użyciu czułam jakby skóra była otulona i dokarmiona:) Zazwyczaj po bokach twarzy mam suche miejsca, a z tym kremem zupełnie nie było tego problemu. 

Krem ma masełkowatą, aksamitną konsystencję, jest dość gęsty, ale pięknie się rozprowadza nie pozostawiając tłustej powłoczki. Zapach jest słodki, co niektórym może przeszkadzać. Na początku ciężko mi było się do niego przyzwyczaić, ale potem nie zwracałam już na niego uwagi. Po użyciu kremu ma się wrażenie ukojenia skóry. Produkt nie waży się pod podkładem, nie wyświeca szybko makijażu, nie wzmaga produkcji sebum. Stosowałam go i na noc i na dzień i w każdej z tych opcji spisuje się wyśmienicie.

Stosując ten krem miałam wrażenie, że cera wraca do równowagi...tam gdzie miałam przesuszone miejsca nie było już suchych skórek, a strefa T nie świeciła się jak szalona. Za to skóra była zauważalnie miększa i gładsza, serio:) 

Podsumowując to jest pierwszy krem, który jak dla mnie robi to co ma robić i spełnia wszystkie swoje role na medal. Nie polecałabym go może dla cer typowo tłustych, ale te mieszane czy suche powinny być z niego zadowolone. Ja czasem stosowałam go co drugi dzień, jeśli czułam, że skóra jest wystarczająco nawilżona i nie potrzebuje dodatkowej dawki okluzji. Grunt to wsłuchać się w potrzeby swojej cery i dostosować pielęgnację do aktualnego jej stanu. 


Komentarze



zBLOGowani.pl

Copyright © na tropie piękna